Ludmiła
Właśnie wyszłam z domu. Umówiłam się z resztą, że spotkamy się w Resto a później ich zaprowadzę gdzie chciałam.
- Cześć już jestem - przywitałam się z nimi.
- No hej to gdzie idziemy? - zapytała Francesca
- Gdzieś gdzie byliśmy już wszyscy. No prawie - odparłam patrząc na Diego, Larę i Federico.
- Czyli? - zaśmiała się Viola
- Skarbie ja nie wiem czy będziesz pamiętać - uśmiechnęłam się do niej.
- Teraz to się ciebie boimy - zaśmiała się Natalia.
- No chodźcie - pogoniłam ich. Wyszliśmy z baru Luci i zaczęliśmy iść w jakimś kierunku.
- Ludmi gdzie idziemy? - narzekał Leon
- Tutaj - odpowiedziałam stając przed wielkim budynkiem.
- Nie przypominam sobie tego miejsca - stwierdziła Cami patrząc na budynek.
- Cam spójrz w górę - poprosiłam a ona tak zrobiła.
- Aaa... - pisnęła razem z resztą kiedy wszyscy spojrzeli na napis na dachu budynku.
- Nie wierzę. Odbudowali go? - zapytała Natalia
- Tak - uśmiechnęłam się. - Ciocia powiedziała mi, że jakieś dwa lata
temu skończyli. Jak na razie wujek się tym wszystkim zajmie ale...
możemy dzisiaj się zabawić. Zaprosiłam naszych starych znajomych ze
szkoły i proszę bardzo - roześmiałam się. - Teraz nie jest to tylko
stary klub, który odnowili po pożarze. Jest to niezwykły klub z ekstra
wnętrzem. Zresztą zobaczycie sami - dodałam i weszliśmy do środka.
Wjechaliśmy windą na ostatnie piętro.
- O mój boże - powiedzieliśmy wszyscy razem. Klub wygląda ekstra:
- Ej wujek powiedział mi, że jest dla nas taki osobny pokój nie wiem o co mu chodziło ale to tamte drzwi - wskazałam na brązowe drzwi po prawej. Weszliśmy tam:
- Poznajecie ten nasz cudowny klub? - zapytała Natalia
- Nikt z nas nie poznaje - odpowiedział jej Maxi.
- Ej co to za drzwi? - zdziwiła się Viola pokazując na białe drzwi. Poszłam tam aby zobaczyć.
- Emm... nie uwierzycie - krzyknęłam do nich a oni podeszli do mnie.
- Nasze zdjęcia - stwierdziła Włoszka.
- Ja... myślałam, że one przepadły - wyszeptałam wchodząc do pokoju.
- Fajnie tu - skomentował Federico.
- Mega - dodał Dominiguez.
- To nam zrobili niespodziankę - przyznał Marco.
- Ogromną - potwierdził Andres. Zatrzymałam się przy jednym ze zdjęć. Było ono największe ze wszystkich.
- Kto to? - spytała Lara podchodząc do mnie
- T..to... - nie mogłam nic powiedzieć bo z oczu poleciały mi łzy.
- Jej rodzice - odpowiedziała za mnie Violetta.
- 17 lat i ja się nadal z tym nie pogodziłam - szepnęłam przejeżdżając palcami po ramce fotografii.
- Chodźmy już stąd - zaproponował Leon. Wyszliśmy z pomieszczenia, które wywołały u mnie sporo wspomnień.
- Ty byłaś brunetką? - zaciekawił się Pasquarelli
- Zdziwiony? Co myślałeś, że od urodzenia jestem blondynką? - spojrzałam na niego
- No na taką wyglądasz - wzruszył ramionami.
- Lepiej się już nie odzywaj co - zaproponowałam.
- Ktoś zamawiał DJ? - usłyszeliśmy jakiś głos. Dobrze nam znany.
- DJ - wykrzyknęliśmy i pobiegliśmy się przywitać z przyjacielem.
- O stary od kiedy jesteś w Argentynie? - zapytał Broduey
- Od niedawna. Ostatnio byłem w Madrycie i tam spotkałem Lu. Aż nie mogłem uwierzyć, że to ona - odpowiedział.
- Ale ty się zmieniłeś - uśmiechnęła się Naty.
- A właśnie to Diego, Lara i Federico - pokazałam na trójkę.
- Miło nam - przywitali się.
- Niezły klub - skomentował wchodząc dalej. Po upływie pół godziny byli już prawie wszyscy znajomi ze szkoły.
- Zaczynamy imprezę - krzyknął Maxi. DJ puścił jakieś piosenki i wszyscy zaczęli tańczyć.
- Dobra teraz to ja cię porywam - po kilku minutach tańca podszedł do mnie Federico i zaprowadził na krzesła przy barze.
- Co chcesz? - zapytałam
- Czy ja coś chce? Dzisiaj nawet się ze mną normalnie nie przywitałaś a teraz nie zwracasz na mnie uwagi - wyżalił się.
- A co to moja wina? - spytałam
- A twoja - uśmiechnął się.
- Głupek z ciebie - walnęłam mu lekko w ramię.
- Tańczyć już - podbiegła do nas jakaś blondynka i pociągnęła za ręce do tańca.
- O zamiana partnera - podeszła do nas Mercedes ze swoim chłopakiem.
- Mechi jak ja dawno cię nie widziałam - przytuliłyśmy się. - Cześć Rugg - uśmiechnęłam się w jego stronę.
- To co? Zamiana partnera? - zaproponowała
- Ale my nie... - chcieliśmy coś powiedzieć ale mnie do tańca wziął stary znajomy a chłopaka moja kumpela. Tańczyliśmy przez dwie piosenki a później Ruggero mną zakręcił to samo zrobił Federico z Mechi. Ja wylądowałam w ramionach mojego chłopaka.
- Pierwszy raz dzisiaj jesteś tak blisko mnie - szepnął mi do ucha.
- Chcesz to się odsunę - wzruszyłam ramionami.
- Nie ma opcji - wziął moją dłoń i zakręcił mną kilka razy.
- Ok może teraz urządzimy małe karaoke? - zaproponował DJ po kilku następnych piosenkach - Kto chce pierwszy? - dodał
- My chcemy - zgłosiła się Viola z Leonem. Założyli mikrofony i zaczęli śpiewać swoją piosenkę miłosną czyli Nuestro Camino. Jak skończyli wszyscy bili brawo.
Kilka godzin później.
Wszyscy już poszli została tylko nasza paczka.
- Jak tam zmęczeni? - spytałam siadając na kanapie koło reszty
- Trochę - odpowiedziała Viola.
- Jak chcecie możecie iść ja tu posprzątam w końcu mój klub moje obowiązki - westchnęłam.
- Przecież ci możemy pomóc - stwierdziła Naty.
- Nie wracajcie do domów - zaprotestowałam.
- To niech Fede zostanie - zaproponował Leon.
- Dzięki wielkie - rzekłam sarkastycznie.
- Pa - pożegnaliśmy się po czym oni wyszli.
- Od razu mówię mamy sprzątać - powiedziałam do niego.
- Czemu uważasz, że będę robił co innego? - zdziwił się a ja na niego spojrzałam. Zabraliśmy się za sprzątanie. Po godzinie połowa już była zrobiona.
- No połowa za nami teraz druga - odparłam.
- Może odpoczynek co? - zapytał
- Nie ma opcji. Chcę to skończyć i... - nie dokończyłam bo poczułam, że chłopak odwraca mnie w swoją stronę.
- I co?
- I wrócić do domu - dokończyłam. - Puść mnie - zaśmiałam się.
- Jak dasz buziaka to cię puszczę - postanowił.
- To jest szantaż - pokazałam na niego palcem.
- Serio? Ja tak tego bym nie nazwał - przyznał.
- A jak byś nazwał? - zaciekawiłam się
- Chyba tak, że po prostu chcę dostać buziaka bo cały dzień go nie dostałem.
- To już twój problem - droczyłam się z nim.
- Czyli twój nie? - zaczął mnie prowadzić tyłem aż zetknęłam się ze ścianą
- Dobrze powiedziane - chciałam od niego odejść ale mi nie pozwolił. Przycisnął mnie do ściany i pocałował w usta. Całowaliśmy się gdzieś z 5 minut ale przerwał nam mój telefon. Oderwaliśmy się od siebie po czym spojrzałam na wyświetlacz. - Moja ciocia muszę odebrać - oznajmiłam i odebrałam.
- Hej Lu gdzie jesteś? - usłyszałam po drugiej stronie
- Jeszcze sprzątam w klubie. Nie czekaj na mnie bo nie wiem kiedy skończę - odpowiedziałam.
- Na pewno? Masz klucze? - spytała
- Em.. chyba mam zaraz zobaczę - podeszłam do swojej torebki i zaczęłam szukać kluczy. - Tak są. No to nie czekaj na mnie tylko idź spać - powtórzyłam.
- No dobrze pa - rozłączyła się.
- Wracamy do sprzątania - oznajmiłam odwracając się w stronę chłopaka ale go nigdzie nie było. - Fede - zawołałam go ale nikt nie odpowiadał. - Federico - powtórzyłam czynność.
- Wołałaś mnie? - usłyszałam koło ucha i się odwróciłam. Zrobiłam to trochę za szybko bo prawie się przewróciłam ale chłopak mnie złapał.
- Gdzie ty byłeś? - zapytałam patrząc na niego
- Cały czas tutaj - odparł.
- Dobra wracamy do sprzątania - zarządziłam. Po następnej godzinie sprzątania wszystko było już skończone.
- Nareszcie. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie nasprzątałem - westchnął chłopak siadając na kanapę.
- Serio? - spojrzałam na niego
- Serio - potwierdził.
- Wstawaj idziemy - podeszłam do niego i chwyciłam jego rękę. Wyszliśmy z budynku, który następnie zamknęłam.
- Chodź - pociągnął mnie za rękę w stronę parku.
- Fede gdzie ty mnie ciągniesz? - zaśmiałam się
- Chcę abyś zobaczyła jak wygląda Buenos Aires nocą - odpowiedział mi. Po chwili doszliśmy do parku.
- Jak tu pięknie - przyznałam rozglądając się.
- Ty jesteś piękniejsza - usłyszałam koło ucha a po chwili poczułam, że chłopak obejmuje mnie od tyłu.
- Zwariowałeś nie? - spytałam przekręcając głowę w bok
- Pewnie na twoim punkcie - uśmiechnął się i mnie pocałował.
- Odprowadzisz mnie czy ci się nie chcę? - zapytałam odrywając się od niego
- Odprowadzę - odparł i znowu złączył nasze usta.
- To chodź jest już po 2 a muszę być o 9 w Resto - popatrzyłam na niego.
- Dobra chodźmy - złapał moją rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Szliśmy tak z pół godziny. Kiedy weszłam do domu od razu skierowałam się do swojego pokoju. Poszłam jeszcze do łazienki i wzięłam szybko prysznic. Ubrałam piżamę i od razu się położyłam do łóżka. Nie minęło kilka minut a już spałam. Nagle obudził mnie budzik. Sięgnęłam na szafkę nocną i go wyłączyłam. Spojrzałam na zegarek. Jest równo 10 po 8. Wstałam leniwie z łóżka. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni.
- Dzień dobry - mruknęłam.
- Dzień dobry - odpowiedzieli mi. Zrobiłam sobie szybko kawę i dwie kanapki. Jak już zjadłam śniadanie wróciłam na górę. Otworzyłam szafę i ubrałam się w to:
Jak już byłam gotowa zeszłam na dół.
- Wychodzę - krzyknęłam do cioci bo wujek poszedł do pracy. Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę Resto. Po kilku minutach już byłam. - Cześć Luca - przywitałam się z nim. - Hej słońce - uśmiechnęłam się do Fran.
- Hej kochana - przytuliłyśmy się.
- Pracujesz dzisiaj? - zdziwiłam się
- Nie zaraz przyjdzie po mnie Marco bo ma dla mnie jakąś niespodziankę - westchnęła.
- Powinnaś się cieszyć - zaśmiałam się.
- Ale ja się cieszę - zaprotestowała. - Hej kochanie - krzyknęła po chwili. - Idę już - pocałowała mnie w policzek i odbiegła. Po tym wyszła razem ze swoim chłopakiem z baru. Poszłam odłożyć torebkę i ubrałam fartuszek. Wzięłam jeszcze notes i ołówek po czym poszłam zbierać zamówienia.
Dwie godziny później.
Już padam dosłownie. Jestem dopiero dwie godziny w pracy ale nie wyspałam się dzisiaj.
- Hej Lu - krzyknęli moi przyjaciele wchodząc do Resto.
- Cześć kochani - uśmiechnęłam się do nich.
- Co ci jest? - spytał Diego
- Nic ale nie jestem przyzwyczajona do długich imprez a później dwu godzinnego sprzątania z pacanem - odpowiedziałam.
- Czemu niby jestem pacanem co? - Fede na mnie spojrzał
- Bo tak się zachowujesz - dodałam.
- Wcale nie - zaprzeczył.
- Wcale tak - już chciał coś odpowiedzieć ale Viola mu przerwała.
- Wy nadal się kłócicie ale nie tak bardzo jak wcześniej. Co się stało? - zapytała zdziwiona
- A czemu miało się coś stać? - próbowałam ją zmylić
- Bo cię znam słońce - wzruszyła ramionami.
- Nic się nie stało. Co nie idioto? - przywaliłam mojemu chłopakowi w tył głowy
- To bolało - podniósł głos i wstał z krzesła.
- Nie zbliżaj się do mnie - zaczęłam iść tyłem ale po chwili uciekałam przed nim bo mnie zaczął gonić. - Nie no zostaw mnie - krzyknęłam. Po chwili jednak mnie złapał. - Puszczaj - warknęłam.
- Nie - zaprzeczył.
- Puszczaj m... - nie dokończyłam bo chłopak przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta.
- Woooow - usłyszeliśmy z ust reszty. Wszyscy w barze zaczęli klaskać łącznie z naszą paczką.
- I tak jesteś idiotą - szepnęłam kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Ale mnie kochasz - uśmiechnął się szeroko.
- Palant z ciebie wiesz? - spytałam
- Ale mnie kochasz - powtórzył.
- Czemu ty musisz mnie cały czas denerwować? - wkurzyłam się
- Bo lubię - zaśmiał się.
- Ugh... - wyminęłam go i wróciłam do pracy.
- Też cię kocham - krzyknął.
- Zrób przysługę wszystkim i weź się zamknij - zakpiłam.
- Co ja ci takiego zrobiłem, że tak mnie traktujesz? - zaczął udawać chodząc za mną
- Hmm... istniejesz - zażartowałam ale nie dałam po sobie tego poznać.
- Tak jasne ale jakoś ci nie przeszkadza, że istnieje jak się całujemy - nadal za mną łaził.
- Daj mi spokój - westchnęłam.
- Nie dam ci spokoju bo uwielbiam jak się wkurzasz wyglądasz wtedy tak słodko - zaśmiał się znowu. Zaraz nie wytrzymam z nim.
- Dobra powiedz mi jedną rzecz... jakim cudem ja chodzę z takim idiotą? - odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam lekko
- Mogę tylko zgadywać ale chyba dlatego, że mnie kochasz - zbliżył się i pocałował mnie w nos.
- Wariat - zaśmiałam się i poszłam zebrać zamówienie od reszty.
- Tak nic się nie stało - bąknął sarkastycznie Verdas.
- No nic się nie stało a co miało się stać? - udawałam zdziwienie
- Eeee... stało się to, że nie powiedziałaś nam, że jesteście parą - oburzyła się Natalia.
- Naty nam zaraz pęknie - zaśmiał się Maxi.
- Jeszcze jedno słowo a obiecuję, że nie wyjdziesz stąd żywy - spojrzała na niego groźnie.
- Yhy jasne - szepnął chłopak ale ona go usłyszała.
- Chcesz to się przekonamy. Ja bardzo chętnie uduszę cię własnymi rękami - dodała.
- Ale, że jak? Przytulisz mnie tak mocno? - zaśmiał się znowu
- Oj nie - zaprzeczyła.
- Dlaczego ty tak lubisz się ze mną kłócić? Przyjaźnimy się od dziecka a i tak zawsze się kłócimy. Dosłownie codziennie - spojrzał na nią ciekawy.
- Em... bo... no bo ymm... lubię - wykręcała się. Razem z resztą dziewczyn na nią spojrzałyśmy. - Idę do domu - wstała z miejsca trochę speszona i wyszła szybko z Resto.
- No idź za nią - krzyknęliśmy na chłopaka w czapce.
- Natalia - wstał z miejsca i wybiegł za nią.
- Jak dzieci - westchnęłam. - Ej weź zrób coś z tymi włosami - zaczęłam bawić się włosami mojego chłopaka.
- Ale co ty chcesz od moich włosów? - zdziwił się
- No są dziwne - powiedziałam chociaż strasznie mi się podoba w tych włosach.
- Dziwny jest wasz związek - zaśmiała się Lara.
- Bo oni są dziwni - mruknął do siebie Diego.
- Że co? - oboje na niego popatrzyliśmy
- A nic - skłamał.
- O mój boże - powiedzieliśmy wszyscy razem. Klub wygląda ekstra:
- Ej wujek powiedział mi, że jest dla nas taki osobny pokój nie wiem o co mu chodziło ale to tamte drzwi - wskazałam na brązowe drzwi po prawej. Weszliśmy tam:
- Poznajecie ten nasz cudowny klub? - zapytała Natalia
- Nikt z nas nie poznaje - odpowiedział jej Maxi.
- Ej co to za drzwi? - zdziwiła się Viola pokazując na białe drzwi. Poszłam tam aby zobaczyć.
- Emm... nie uwierzycie - krzyknęłam do nich a oni podeszli do mnie.
- Nasze zdjęcia - stwierdziła Włoszka.
- Ja... myślałam, że one przepadły - wyszeptałam wchodząc do pokoju.
- Fajnie tu - skomentował Federico.
- Mega - dodał Dominiguez.
- To nam zrobili niespodziankę - przyznał Marco.
- Ogromną - potwierdził Andres. Zatrzymałam się przy jednym ze zdjęć. Było ono największe ze wszystkich.
- Kto to? - spytała Lara podchodząc do mnie
- T..to... - nie mogłam nic powiedzieć bo z oczu poleciały mi łzy.
- Jej rodzice - odpowiedziała za mnie Violetta.
- 17 lat i ja się nadal z tym nie pogodziłam - szepnęłam przejeżdżając palcami po ramce fotografii.
- Chodźmy już stąd - zaproponował Leon. Wyszliśmy z pomieszczenia, które wywołały u mnie sporo wspomnień.
- Ty byłaś brunetką? - zaciekawił się Pasquarelli
- Zdziwiony? Co myślałeś, że od urodzenia jestem blondynką? - spojrzałam na niego
- No na taką wyglądasz - wzruszył ramionami.
- Lepiej się już nie odzywaj co - zaproponowałam.
- Ktoś zamawiał DJ? - usłyszeliśmy jakiś głos. Dobrze nam znany.
- DJ - wykrzyknęliśmy i pobiegliśmy się przywitać z przyjacielem.
- O stary od kiedy jesteś w Argentynie? - zapytał Broduey
- Od niedawna. Ostatnio byłem w Madrycie i tam spotkałem Lu. Aż nie mogłem uwierzyć, że to ona - odpowiedział.
- Ale ty się zmieniłeś - uśmiechnęła się Naty.
- A właśnie to Diego, Lara i Federico - pokazałam na trójkę.
- Miło nam - przywitali się.
- Niezły klub - skomentował wchodząc dalej. Po upływie pół godziny byli już prawie wszyscy znajomi ze szkoły.
- Zaczynamy imprezę - krzyknął Maxi. DJ puścił jakieś piosenki i wszyscy zaczęli tańczyć.
- Dobra teraz to ja cię porywam - po kilku minutach tańca podszedł do mnie Federico i zaprowadził na krzesła przy barze.
- Co chcesz? - zapytałam
- Czy ja coś chce? Dzisiaj nawet się ze mną normalnie nie przywitałaś a teraz nie zwracasz na mnie uwagi - wyżalił się.
- A co to moja wina? - spytałam
- A twoja - uśmiechnął się.
- Głupek z ciebie - walnęłam mu lekko w ramię.
- Tańczyć już - podbiegła do nas jakaś blondynka i pociągnęła za ręce do tańca.
- O zamiana partnera - podeszła do nas Mercedes ze swoim chłopakiem.
- Mechi jak ja dawno cię nie widziałam - przytuliłyśmy się. - Cześć Rugg - uśmiechnęłam się w jego stronę.
- To co? Zamiana partnera? - zaproponowała
- Ale my nie... - chcieliśmy coś powiedzieć ale mnie do tańca wziął stary znajomy a chłopaka moja kumpela. Tańczyliśmy przez dwie piosenki a później Ruggero mną zakręcił to samo zrobił Federico z Mechi. Ja wylądowałam w ramionach mojego chłopaka.
- Pierwszy raz dzisiaj jesteś tak blisko mnie - szepnął mi do ucha.
- Chcesz to się odsunę - wzruszyłam ramionami.
- Nie ma opcji - wziął moją dłoń i zakręcił mną kilka razy.
- Ok może teraz urządzimy małe karaoke? - zaproponował DJ po kilku następnych piosenkach - Kto chce pierwszy? - dodał
- My chcemy - zgłosiła się Viola z Leonem. Założyli mikrofony i zaczęli śpiewać swoją piosenkę miłosną czyli Nuestro Camino. Jak skończyli wszyscy bili brawo.
Kilka godzin później.
Wszyscy już poszli została tylko nasza paczka.
- Jak tam zmęczeni? - spytałam siadając na kanapie koło reszty
- Trochę - odpowiedziała Viola.
- Jak chcecie możecie iść ja tu posprzątam w końcu mój klub moje obowiązki - westchnęłam.
- Przecież ci możemy pomóc - stwierdziła Naty.
- Nie wracajcie do domów - zaprotestowałam.
- To niech Fede zostanie - zaproponował Leon.
- Dzięki wielkie - rzekłam sarkastycznie.
- Pa - pożegnaliśmy się po czym oni wyszli.
- Od razu mówię mamy sprzątać - powiedziałam do niego.
- Czemu uważasz, że będę robił co innego? - zdziwił się a ja na niego spojrzałam. Zabraliśmy się za sprzątanie. Po godzinie połowa już była zrobiona.
- No połowa za nami teraz druga - odparłam.
- Może odpoczynek co? - zapytał
- Nie ma opcji. Chcę to skończyć i... - nie dokończyłam bo poczułam, że chłopak odwraca mnie w swoją stronę.
- I co?
- I wrócić do domu - dokończyłam. - Puść mnie - zaśmiałam się.
- Jak dasz buziaka to cię puszczę - postanowił.
- To jest szantaż - pokazałam na niego palcem.
- Serio? Ja tak tego bym nie nazwał - przyznał.
- A jak byś nazwał? - zaciekawiłam się
- Chyba tak, że po prostu chcę dostać buziaka bo cały dzień go nie dostałem.
- To już twój problem - droczyłam się z nim.
- Czyli twój nie? - zaczął mnie prowadzić tyłem aż zetknęłam się ze ścianą
- Dobrze powiedziane - chciałam od niego odejść ale mi nie pozwolił. Przycisnął mnie do ściany i pocałował w usta. Całowaliśmy się gdzieś z 5 minut ale przerwał nam mój telefon. Oderwaliśmy się od siebie po czym spojrzałam na wyświetlacz. - Moja ciocia muszę odebrać - oznajmiłam i odebrałam.
- Hej Lu gdzie jesteś? - usłyszałam po drugiej stronie
- Jeszcze sprzątam w klubie. Nie czekaj na mnie bo nie wiem kiedy skończę - odpowiedziałam.
- Na pewno? Masz klucze? - spytała
- Em.. chyba mam zaraz zobaczę - podeszłam do swojej torebki i zaczęłam szukać kluczy. - Tak są. No to nie czekaj na mnie tylko idź spać - powtórzyłam.
- No dobrze pa - rozłączyła się.
- Wracamy do sprzątania - oznajmiłam odwracając się w stronę chłopaka ale go nigdzie nie było. - Fede - zawołałam go ale nikt nie odpowiadał. - Federico - powtórzyłam czynność.
- Wołałaś mnie? - usłyszałam koło ucha i się odwróciłam. Zrobiłam to trochę za szybko bo prawie się przewróciłam ale chłopak mnie złapał.
- Gdzie ty byłeś? - zapytałam patrząc na niego
- Cały czas tutaj - odparł.
- Dobra wracamy do sprzątania - zarządziłam. Po następnej godzinie sprzątania wszystko było już skończone.
- Nareszcie. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie nasprzątałem - westchnął chłopak siadając na kanapę.
- Serio? - spojrzałam na niego
- Serio - potwierdził.
- Wstawaj idziemy - podeszłam do niego i chwyciłam jego rękę. Wyszliśmy z budynku, który następnie zamknęłam.
- Chodź - pociągnął mnie za rękę w stronę parku.
- Fede gdzie ty mnie ciągniesz? - zaśmiałam się
- Chcę abyś zobaczyła jak wygląda Buenos Aires nocą - odpowiedział mi. Po chwili doszliśmy do parku.
- Jak tu pięknie - przyznałam rozglądając się.
- Ty jesteś piękniejsza - usłyszałam koło ucha a po chwili poczułam, że chłopak obejmuje mnie od tyłu.
- Zwariowałeś nie? - spytałam przekręcając głowę w bok
- Pewnie na twoim punkcie - uśmiechnął się i mnie pocałował.
- Odprowadzisz mnie czy ci się nie chcę? - zapytałam odrywając się od niego
- Odprowadzę - odparł i znowu złączył nasze usta.
- To chodź jest już po 2 a muszę być o 9 w Resto - popatrzyłam na niego.
- Dobra chodźmy - złapał moją rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Szliśmy tak z pół godziny. Kiedy weszłam do domu od razu skierowałam się do swojego pokoju. Poszłam jeszcze do łazienki i wzięłam szybko prysznic. Ubrałam piżamę i od razu się położyłam do łóżka. Nie minęło kilka minut a już spałam. Nagle obudził mnie budzik. Sięgnęłam na szafkę nocną i go wyłączyłam. Spojrzałam na zegarek. Jest równo 10 po 8. Wstałam leniwie z łóżka. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni.
- Dzień dobry - mruknęłam.
- Dzień dobry - odpowiedzieli mi. Zrobiłam sobie szybko kawę i dwie kanapki. Jak już zjadłam śniadanie wróciłam na górę. Otworzyłam szafę i ubrałam się w to:
Jak już byłam gotowa zeszłam na dół.
- Wychodzę - krzyknęłam do cioci bo wujek poszedł do pracy. Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę Resto. Po kilku minutach już byłam. - Cześć Luca - przywitałam się z nim. - Hej słońce - uśmiechnęłam się do Fran.
- Hej kochana - przytuliłyśmy się.
- Pracujesz dzisiaj? - zdziwiłam się
- Nie zaraz przyjdzie po mnie Marco bo ma dla mnie jakąś niespodziankę - westchnęła.
- Powinnaś się cieszyć - zaśmiałam się.
- Ale ja się cieszę - zaprotestowała. - Hej kochanie - krzyknęła po chwili. - Idę już - pocałowała mnie w policzek i odbiegła. Po tym wyszła razem ze swoim chłopakiem z baru. Poszłam odłożyć torebkę i ubrałam fartuszek. Wzięłam jeszcze notes i ołówek po czym poszłam zbierać zamówienia.
Dwie godziny później.
Już padam dosłownie. Jestem dopiero dwie godziny w pracy ale nie wyspałam się dzisiaj.
- Hej Lu - krzyknęli moi przyjaciele wchodząc do Resto.
- Cześć kochani - uśmiechnęłam się do nich.
- Co ci jest? - spytał Diego
- Nic ale nie jestem przyzwyczajona do długich imprez a później dwu godzinnego sprzątania z pacanem - odpowiedziałam.
- Czemu niby jestem pacanem co? - Fede na mnie spojrzał
- Bo tak się zachowujesz - dodałam.
- Wcale nie - zaprzeczył.
- Wcale tak - już chciał coś odpowiedzieć ale Viola mu przerwała.
- Wy nadal się kłócicie ale nie tak bardzo jak wcześniej. Co się stało? - zapytała zdziwiona
- A czemu miało się coś stać? - próbowałam ją zmylić
- Bo cię znam słońce - wzruszyła ramionami.
- Nic się nie stało. Co nie idioto? - przywaliłam mojemu chłopakowi w tył głowy
- To bolało - podniósł głos i wstał z krzesła.
- Nie zbliżaj się do mnie - zaczęłam iść tyłem ale po chwili uciekałam przed nim bo mnie zaczął gonić. - Nie no zostaw mnie - krzyknęłam. Po chwili jednak mnie złapał. - Puszczaj - warknęłam.
- Nie - zaprzeczył.
- Puszczaj m... - nie dokończyłam bo chłopak przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta.
- Woooow - usłyszeliśmy z ust reszty. Wszyscy w barze zaczęli klaskać łącznie z naszą paczką.
- I tak jesteś idiotą - szepnęłam kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Ale mnie kochasz - uśmiechnął się szeroko.
- Palant z ciebie wiesz? - spytałam
- Ale mnie kochasz - powtórzył.
- Czemu ty musisz mnie cały czas denerwować? - wkurzyłam się
- Bo lubię - zaśmiał się.
- Ugh... - wyminęłam go i wróciłam do pracy.
- Też cię kocham - krzyknął.
- Zrób przysługę wszystkim i weź się zamknij - zakpiłam.
- Co ja ci takiego zrobiłem, że tak mnie traktujesz? - zaczął udawać chodząc za mną
- Hmm... istniejesz - zażartowałam ale nie dałam po sobie tego poznać.
- Tak jasne ale jakoś ci nie przeszkadza, że istnieje jak się całujemy - nadal za mną łaził.
- Daj mi spokój - westchnęłam.
- Nie dam ci spokoju bo uwielbiam jak się wkurzasz wyglądasz wtedy tak słodko - zaśmiał się znowu. Zaraz nie wytrzymam z nim.
- Dobra powiedz mi jedną rzecz... jakim cudem ja chodzę z takim idiotą? - odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam lekko
- Mogę tylko zgadywać ale chyba dlatego, że mnie kochasz - zbliżył się i pocałował mnie w nos.
- Wariat - zaśmiałam się i poszłam zebrać zamówienie od reszty.
- Tak nic się nie stało - bąknął sarkastycznie Verdas.
- No nic się nie stało a co miało się stać? - udawałam zdziwienie
- Eeee... stało się to, że nie powiedziałaś nam, że jesteście parą - oburzyła się Natalia.
- Naty nam zaraz pęknie - zaśmiał się Maxi.
- Jeszcze jedno słowo a obiecuję, że nie wyjdziesz stąd żywy - spojrzała na niego groźnie.
- Yhy jasne - szepnął chłopak ale ona go usłyszała.
- Chcesz to się przekonamy. Ja bardzo chętnie uduszę cię własnymi rękami - dodała.
- Ale, że jak? Przytulisz mnie tak mocno? - zaśmiał się znowu
- Oj nie - zaprzeczyła.
- Dlaczego ty tak lubisz się ze mną kłócić? Przyjaźnimy się od dziecka a i tak zawsze się kłócimy. Dosłownie codziennie - spojrzał na nią ciekawy.
- Em... bo... no bo ymm... lubię - wykręcała się. Razem z resztą dziewczyn na nią spojrzałyśmy. - Idę do domu - wstała z miejsca trochę speszona i wyszła szybko z Resto.
- No idź za nią - krzyknęliśmy na chłopaka w czapce.
- Natalia - wstał z miejsca i wybiegł za nią.
- Jak dzieci - westchnęłam. - Ej weź zrób coś z tymi włosami - zaczęłam bawić się włosami mojego chłopaka.
- Ale co ty chcesz od moich włosów? - zdziwił się
- No są dziwne - powiedziałam chociaż strasznie mi się podoba w tych włosach.
- Dziwny jest wasz związek - zaśmiała się Lara.
- Bo oni są dziwni - mruknął do siebie Diego.
- Że co? - oboje na niego popatrzyliśmy
- A nic - skłamał.
Maxi
Wybiegłem za Naty z baru choć sam nie wiem o co jej chodzi.
- Naty - zawołałem przyjaciółkę widząc ją siedzącą na ławce w parku. Jak
tylko mnie zobaczyła wstała z niej i poszła w inną stronę. - Natalia -
pobiegłem za nią. - No zaczekaj - krzyknąłem.
- Po co? Żebyśmy znowu się pokłócili? Nie dzięki - usłyszałem.
- Gdzie ty idziesz? - zdziwiłem się. Nagle oboje zatrzymaliśmy się przed
budynkiem jakiejś szkoły. Studio on Beat. - Co to jest? - zapytałem
- A myślisz, że ja wiem? - wkurzyła się. Zaczęła iść w stronę tego Studio.
- A ty dokąd? - poszedłem za nią. Chodziliśmy po korytarzach i się rozglądaliśmy. Nagle trafiliśmy do sali tanecznej.
- Wow - wydobyliśmy z siebie oboje.
- Super tu jest - dodałem.
- Tak twój żywioł - mruknęła chodząc po sali.
- Twój też. Przecież świetnie tańczysz - podszedłem do niej. - I teraz
to sobie udowodnisz - chwyciłem jej dłoń i zacząłem z nią tańczyć.
- Maxi zwariowałeś? A jak ktoś nas przyłapie? - zapytała zdenerwowana
- Spokojnie - szepnąłem. - No proszę cię zatańcz - poprosiłem kiedy w ogóle nie chciała się ruszać.
- Ale... - próbowała zaprzeczyć.
- Natalia znamy się od dziecka, znam cię jak nikt inny. Myślisz, że nie wiem jak fantastycznie tańczysz? - spojrzałem na nią
- Serio uważasz, że umie tańczyć? - zdziwiła się
- Ja tak nie uważam bo doskonale to wiem. No proszę cię - zachęcałem ją dalej.
- No zgoda - uśmiechnęła się po czym zaczęliśmy tańczyć.
- Mówiłem - zaśmiałem się po chwili.
- No dobra miałeś rację. Chociaż raz - zaczęła się śmiać. Puściłem jej
dłoń i zacząłem sam tańczyć. Zrobiłem trzy salta do tyłu po czym znowu
zacząłem tańczyć z przyjaciółką. Kiedy skończyliśmy ktoś zaczął klaskać.
Wystraszyłem się i puściłem Natalię przez co wylądowała na podłodze.
- Naty sory - wyjąkałem podając jej dłonie aby wstała.
- Zamorduje cię Ponte - szepnęła po czym pomogłem jej się podnieść. Spojrzeliśmy na drzwi od sali. Stał tam mężczyzna:
- Brawo. Widzę, że macie talent - pochwalił nas.
- Dziękujemy - uśmiechnęliśmy się.
- Nazywam się Pablo Galindo może chcielibyście uczyć tańca w naszej szkole? - zapytał
- My? - wskazaliśmy na siebie
- Tak wy - potwierdził.
- Ale my nie mamy doświadczenia - wyjaśniła Natalia.
- Nie szkodzi. Macie ogromny talent a akurat poszukujemy nauczycieli tańca. Więc jak? - spytał ponownie
- Emm.. - spojrzeliśmy na siebie. - Jasne - dodaliśmy uśmiechnięci.
- To świetnie. Chodźcie to powiem wam co i jak - wyszedł z sali.
- Mamy pracę - pisnęła dziewczyna i rzuciła mi się na szyję.
- Widzisz warto było zatańczyć - zaśmiałem się.
- Chodź - pociągnęła mnie za rękę i wybiegliśmy z sali. Pablo stał na
korytarzu i chyba na nas czekał. Poszliśmy za nim do jego gabinetu.
Powiedział nam o szkole i kazał podpisać umowę. Po tym wyszliśmy ze
Studio.
- Nie wierzę, że tak po prostu dostaliśmy pracę i to w dodatku nauczycieli tańca - przyznałem do przyjaciółki.
- Mamy szczęście - uśmiechnęła się.
Następny dzień.
Razem z Natalią idziemy na naszą pierwszą lekcję.
- Ale super - powtórzyła już któryś raz dzisiaj. Znajdowała się tam grupka osób tak gdzieś w wieku 17 lat.
- Dzień dobry - przywitali się trochę zdziwieni
- Dzień dobry - uśmiechnęliśmy się do nich.
- Jesteśmy nowymi nauczycielami tańca. Ja jestem Natalia a to Maxi - Hiszpanka wskazała najpierw na siebie a później na mnie.
- Może nam się przedstawicie? - zaproponowałem
- Ja jestem Martina to Jorge, Mercedes, Ruggero, Lodovica, Xabiani,
Alba, Facundo, Nicolas, Candelaria i Samuel - przedstawiła wszystkich
szatynka.
- To co zaczynamy? - spytałem
- Jasne - ustawili się pod oknem a ja im pokazałem układ.
- Teraz wy razem ze mną - dodałem po skończeniu. Przez cały czas kiedy
tańczyłem czułem na sobie wzrok przyjaciółki. - Świetnie. Nat chcesz coś
teraz ty pokazać? - podszedłem do niej
- Hmm.. nie wiem czy dam radę przebić to co ty wymyśliłeś - zażartowała.
- Uwielbiam cię ale i tak dorwę cię zobaczysz. Wiem gdzie mieszkasz - zaśmiałem się a ona pokazała mi język i zaczęła tańczyć.
- Ej a może tak połączylibyśmy te choreografie? - zaproponowała blondynka w wysokim kucyku
- Co ty na to? - spojrzałem na Hiszpankę
- Jeśli dasz radę zatańczyć mój układ to ok - stanęła na przeciwko mnie
- To co tańczyłaś akurat jest pestką w porównaniu z moim układem - poruszyłem zabawnie brwiami.
- Założymy się, że go zatańczę? - spytała wyciągając w moją stronę dłoń
- Ok. Ten kto przegra stawia obiad przez następny miesiąc - uścisnąłem jej delikatną dłoń.
- No to zakład stoi Maximiliano.
- O Navarro myśli, że mnie pokona? Nie ma takiej opcji - zaśmiałem się.
- My będziemy sędziować - zaproponował brunet z grzywką na żelu do góry. Przypomina mi trochę Federa.
- Damy mają pierwszeństwo - odsunąłem się.
- Wow ale dżentelmen z ciebie się zrobił. Kiedy to się stało? - zakpiła - A właśnie - ściągnęła moją czapkę.
- Ej - spojrzałem na nią kiedy ją zakładała.
- No co? - zdziwiła się po czym zaczęła tańczyć mój układ. Po kilku minutach skończyła i podeszła do mnie. - I? Dałam radę panie idealny - uśmiechnęła się.
- No nieźle ale czapka moja - zaśmiałem się i wziąłem swoją czapkę.
- Dawaj ją. W domu masz jeszcze 100 takich - wystawiła mi język a fullclap z powrotem znalazł się na jej głowie. - A właśnie teraz twoja kolej - stanęła pod ścianą.
- Patrz jak to się robi słonko - odparłem z sarkazmem.
- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz a pożałujesz - ostrzegła mnie.
- Uwaga proszę państwa walka robi się na prawdę zacięta - usłyszeliśmy śmiech któregoś z chłopaków z tyłu. Zacząłem tańczyć choreografię przyjaciółki ale trochę ją ulepszyłem.
- Nie tak - pokazała na mnie palcem podchodząc bliżej.
- Ulepszyłem ją - przyznałem.
- To jej nie ulepszaj Ponte. Jest dobra taka jaka jest - oznajmiła.
- Hmm... no nie wiem - udawałem, że myślę.
- O popamiętasz mnie - założyła ręce na klatce piersiowej.
- Rozluźnij się - chwyciłem jej dłonie zacząłem z nią tańczyć.
- Maxi puść mnie - zaśmiała się.
- Nie bo zawsze jesteś spięta - dodałem.
- Kto wygra tą walkę? Maxi czy Natalia? - następny chłopak zaczął się śmiać. Po chwili skończyliśmy tańczyć. Byliśmy strasznie blisko siebie jak nigdy wcześniej.
- Nieźle - uczniowie zaczęli klaskać.
- Dobra wracamy do lekcji - speszona brunetka odsunęła się ode mnie. Klasa zaczęła tańczyć.
- Czapka moja panno Navarro - podszedłem od tyłu do przyjaciółki i ściągnąłem jej nakrycie głowy, które po chwili znalazło się na mojej głowie.
- Okropny jesteś - odwróciła się w moją stronę.
- Możliwe a ty za to jesteś strasznie uparta - uśmiechnąłem się do niej.
- Ja uparta? - wskazała na siebie a ja kiwnąłem głową
- I jak? - uczniowie zwrócili na siebie naszą uwagę
- Świetnie. Koniec zajęć - powiedziałem patrząc Natalii w oczy i nie zwracając uwagi na klasę.
- Fajnie - wszyscy wyszli z sali.
- To kto stawia obiad? - spytała
- Zrobię wyjątek i ja postawię - zaśmiałem się.
- Od kiedy ty się tak zmieniłeś? - zabrała mi czapkę
- Ja sam się nie zmieniam. Zawdzięczam to komuś - wyznałem.
- Wow. Trzeba podziękować Ludmile - już chciała wychodzić ale ją zatrzymałem.
- Ale to nie ona - zaprzeczyłem.
- W takim razie Fran - ja tylko pokręciłem głową. - Viola? - nadal kręciłem głową na boki - Cami? Lara? - zgadywała dalej a ja na nią patrzyłem. Po chwili wskazała na siebie palcem. - Że niby ja? - wydukała
- Zdziwiona? - spytałem
- Bardzo - spuściła głowę w dół. Chwyciłem jej podbródek i podniosłem do góry.
- Przestań. Tak na prawdę nikt nie zna mnie lepiej od ciebie. Wiesz o mnie dosłownie wszystko. Nawet Leonowi tyle nie mówię co tobie - wyznałem. Nie odezwała się tylko zamknęła oczy. Zbliżyłem się do niej i już miałem ją pocałować ale do klasy wszedł Nicolas.
- Ups nie chciałem przeszkadzać - powiedział kiedy ja odsunąłem się od Natalii.
- Coś się stało? - spojrzałem na niego
- Nie tylko zapomniałem plecaka - szybko wziął rzecz z parapetu.
- Do jutra - dodałem jak wychodził.
- Do jutra - podrapał się po karku i wyszedł.
- Muszę iść do domu - bąknęła Naty i szybko wybiegła z sali.
- Natalia - krzyknąłem za nią ale już nie słyszała.
Kilka dni później.
- Ej - spojrzałem na nią kiedy ją zakładała.
- No co? - zdziwiła się po czym zaczęła tańczyć mój układ. Po kilku minutach skończyła i podeszła do mnie. - I? Dałam radę panie idealny - uśmiechnęła się.
- No nieźle ale czapka moja - zaśmiałem się i wziąłem swoją czapkę.
- Dawaj ją. W domu masz jeszcze 100 takich - wystawiła mi język a fullclap z powrotem znalazł się na jej głowie. - A właśnie teraz twoja kolej - stanęła pod ścianą.
- Patrz jak to się robi słonko - odparłem z sarkazmem.
- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz a pożałujesz - ostrzegła mnie.
- Uwaga proszę państwa walka robi się na prawdę zacięta - usłyszeliśmy śmiech któregoś z chłopaków z tyłu. Zacząłem tańczyć choreografię przyjaciółki ale trochę ją ulepszyłem.
- Nie tak - pokazała na mnie palcem podchodząc bliżej.
- Ulepszyłem ją - przyznałem.
- To jej nie ulepszaj Ponte. Jest dobra taka jaka jest - oznajmiła.
- Hmm... no nie wiem - udawałem, że myślę.
- O popamiętasz mnie - założyła ręce na klatce piersiowej.
- Rozluźnij się - chwyciłem jej dłonie zacząłem z nią tańczyć.
- Maxi puść mnie - zaśmiała się.
- Nie bo zawsze jesteś spięta - dodałem.
- Kto wygra tą walkę? Maxi czy Natalia? - następny chłopak zaczął się śmiać. Po chwili skończyliśmy tańczyć. Byliśmy strasznie blisko siebie jak nigdy wcześniej.
- Nieźle - uczniowie zaczęli klaskać.
- Dobra wracamy do lekcji - speszona brunetka odsunęła się ode mnie. Klasa zaczęła tańczyć.
- Czapka moja panno Navarro - podszedłem od tyłu do przyjaciółki i ściągnąłem jej nakrycie głowy, które po chwili znalazło się na mojej głowie.
- Okropny jesteś - odwróciła się w moją stronę.
- Możliwe a ty za to jesteś strasznie uparta - uśmiechnąłem się do niej.
- Ja uparta? - wskazała na siebie a ja kiwnąłem głową
- I jak? - uczniowie zwrócili na siebie naszą uwagę
- Świetnie. Koniec zajęć - powiedziałem patrząc Natalii w oczy i nie zwracając uwagi na klasę.
- Fajnie - wszyscy wyszli z sali.
- To kto stawia obiad? - spytała
- Zrobię wyjątek i ja postawię - zaśmiałem się.
- Od kiedy ty się tak zmieniłeś? - zabrała mi czapkę
- Ja sam się nie zmieniam. Zawdzięczam to komuś - wyznałem.
- Wow. Trzeba podziękować Ludmile - już chciała wychodzić ale ją zatrzymałem.
- Ale to nie ona - zaprzeczyłem.
- W takim razie Fran - ja tylko pokręciłem głową. - Viola? - nadal kręciłem głową na boki - Cami? Lara? - zgadywała dalej a ja na nią patrzyłem. Po chwili wskazała na siebie palcem. - Że niby ja? - wydukała
- Zdziwiona? - spytałem
- Bardzo - spuściła głowę w dół. Chwyciłem jej podbródek i podniosłem do góry.
- Przestań. Tak na prawdę nikt nie zna mnie lepiej od ciebie. Wiesz o mnie dosłownie wszystko. Nawet Leonowi tyle nie mówię co tobie - wyznałem. Nie odezwała się tylko zamknęła oczy. Zbliżyłem się do niej i już miałem ją pocałować ale do klasy wszedł Nicolas.
- Ups nie chciałem przeszkadzać - powiedział kiedy ja odsunąłem się od Natalii.
- Coś się stało? - spojrzałem na niego
- Nie tylko zapomniałem plecaka - szybko wziął rzecz z parapetu.
- Do jutra - dodałem jak wychodził.
- Do jutra - podrapał się po karku i wyszedł.
- Muszę iść do domu - bąknęła Naty i szybko wybiegła z sali.
- Natalia - krzyknąłem za nią ale już nie słyszała.
Kilka dni później.
Federico
- Ej wiecie co zauważyłam? - spytała Fran
- Co takiego? - zdziwiła się Ludmiła kiedy do nas podeszła
- Że Naty i Maxi znają się od lat można powiedzieć, że chyba ze 20 z
tego co się nie mylę. Ale nadal nie są parą. A widać, że ich do siebie
ciągnie - stwierdziła.
- Fran ja myślę, że niedługo będą razem - odparła Lara.
- Też tak myślę - blondynka usiadła na moich kolanach. - Zrób coś z tymi włosami - poczochrała mi włosy.
- Czemu ty się czepiasz moich włosów? - spojrzałem na nią ciekawy
- Bo nie mam czego się więcej czepiać - wzruszyła ramionami obejmując mnie w szyi.
- To można powiedzieć, że jestem idealny? - zaśmiałem się
- No nie wiem - zastanawiała się.
-Uuu... Fede jak dla niej nie jesteś idealny. Ale ja dla Violi zawsze
będę nie? - Leon zbliżył się do swojej dziewczyny i ją pocałował.
- Pewnie, że tak - mruknęła jak się od siebie oderwali.
- Jestem bardziej idealny od ciebie - wystawiłem kuzynowi język.
- Wcale nie. Ja jeszcze nigdy nie zraniłem Violi ani żadnej z moich najlepszych przyjaciółek od dziecka - przyznał Verdas.
- I co z te... - przerwała mi moja dziewczyna.
- Weź się wreszcie stul co? - nachyliła się i mnie pocałowała
- Nie pokażemy tego na lekcji - usłyszeliśmy Natalię kiedy wchodziła do Resto. Za nią wszedł Maxi.
- Czemu? - zdziwił się
- Bo może nie dadzą rady tego zatańczyć - rzekła sarkastycznie.
- Jak nie dadzą? To jest proste - zaprotestował. Podeszli do nas i usiedli wkurzeni na krzesłach.
- Nie pokażemy i koniec - stwierdziła Naty.
- Ale ja też jestem ich nauczycielem - przyznał.
- Ale dziewczyny mają pierwszeństwo panie niby dżentelmenie. Jak mówiłeś tydzień temu? - zapytała
- Nie odwracaj kota ogonem - spojrzał na nią.
- Nie odwracam. Mówię jak jest. Ten układ jest dla nich za trudny - wstała i poszła do lady aby zamówić sok.
- Ok może najpierw się dowiemy o co się tak kłócicie - zaczął Marco.
- Ona zaczęła - Ponte pokazał na dziewczynę wracającą z koktajlem.
- I najlepiej zrzucić wszystko na mnie. Pewnie szanowny pan Ponte ma to
gdzieś. Niech Natalia się tłumaczy - zdenerwowana postawiła sok na
stoliku i wyszła z baru.
- Natalia - wyszedł za nią równie wkurzony co dziewczyna. Szybko
wstaliśmy z miejsc i wyszliśmy z baru aby ich śledzić. Niestety po kilku
minutach zniknęli nam z oczu.
- Cholera gdzie oni są? - szepnął Diego
- Może tak za wami - syknęła Navarro. Westchnęliśmy cicho i odwróciliśmy się do przyjaciół.
- Hej słoneczko - dziewczyny pomachały do Natalii.
- Jesteście tacy sami jak on - wskazała na Maxi'ego i szybko odeszła.
- Czyli co? Może zapomnimy, że znamy się od jakiś 20 lat i w ogóle
udawajmy, że się nie znamy co? - krzyknął za nią chłopak w czapce.
Spojrzeliśmy na niego zszokowani. Hiszpanka odwróciła się i podeszła do
niego.
- Tego chcesz? Ok. Od tej chwili nie jesteśmy przyjaciółmi. Kiedyś
byliśmy najlepszymi i nierozłącznymi. Wiedziałam, że mogę ci zaufać i że
ty możesz zaufać mi ale co z tego. Nie sądziłam, że to powiem ale...
nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Od teraz oficjalnie się nie znamy -
wyznała mają łzy w oczach. Po tym odwróciła się i odbiegła.
- Natalia - dziewczyny szybko pobiegły za nią.
- Maxi wy... pierwszy raz tak ostro się pokłóciliście - przyznał smutno mój kuzyn podchodząc do kumpla.
- Ona powiedziała, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - dodał Broduey. Wszyscy podeszliśmy do przyjaciela.
- Znacie się od dziecka chłopie. Co się z wami stało? - Marco na niego spojrzał
- Nasza przyjaźń chyba nigdy nie była prawdziwa czy szczera... ani
wieczna - wymamrotał, odwrócił się w drugą w stronę i poszedł gdzieś.
- Oni na serio - mruknął Andres.
- No nie wierzę - szepnął Leon przeczesując włosy ręką i przy okazji zaczął chodzić w kółko.
- Nie tak nie może być - zaczął Nascimento. - Znają się tyle lat i teraz nagle mają przestać się przyjaźnić? - dodał
- Takiej kłótni ja jeszcze nigdy nie widziałem - odezwałem się.
- Czyli co? To koniec ich przyjaźni na zawsze? - spytał Diego. Leon,
Andres, Broduey i Marco tylko wpatrywali się w siebie i milczeli. Po
chwili wróciły smutne dziewczyny.
- Dogoniłyście ją? - spojrzałem na moją dziewczynę
- Nie - szepnęła. - Oni nie mogą przestać się przyjaźnić - dodała.
- Nasza dziewiątka zna się od dziecka nie możemy im na to pozwolić - wyjąkała Violetta.
- To koniec idealnej paczki? - zapytała Camila
- Ja po prostu nie wierzę, że oni... najlepsi przyjaciele chcą od teraz oficjalnie przestać nimi być - szepnęła Włoszka.
- A co możemy zrobić? - spytała jak dotąd cicha Lara
- Jak na razie czekać - oznajmił Leon.
- Znamy ich bardzo dobrze, oni wreszcie się pogodzą - stwierdził Tavelli.
Dwa tygodnie później.
- Serio? - wyjąkała Włoszka patrząc na Natalię i Maxi'ego unikających siebie.
- Dwa tygodnie do cholery minęło - wkurzył się mój kuzyn.
- Koniec nie zamierzam patrzeć jak moim przyjaciele się unikają z powodu głupiej kłótni - stwierdziła Ludmiła.
- Masz jakiś pomysł? - spytał Diego
- A żebyś wiedział, że mam - uśmiechnęła się.
Super !!! Jak słodka Fedemiła, normanie szczerzę się jak głupia do monitora. Szkoda Naxi oni też tacy słodcy. Please, dodaj szybko nexta =D.
OdpowiedzUsuńNiestety jest taki jeden minusik. Zgubiłam ten notes w którym mam te rozdziały a komputer mi sie popsuł i cały czas pisze z telefonu. Więc musze wszystko pisać od nowa. Za Max 2,3 dni powinien być next :)
OdpowiedzUsuńNaxi :( <3 Oby się pogodzili, idealnie do siebie pasują <3 Ludmi znowu czepia się fryzury Federa :D Mega rozdział, ale pogódź Naxi ❤
OdpowiedzUsuń