Federico
- Nie wiesz jak ona się nazywa? - zapytał mój kuzyn
- To się nie dowiesz - dodała brunetka.
- Czemu? - zdziwiłem się
- Bo ona ma ci to powiedzieć - dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Dobra ja idę. Cześć - pożegnałem się z nimi i odszedłem.
Dwa dni później.
- Fede wracaj do domu - rozkazał Diego.
- Nigdzie nie idę - zaprzeczyłem.
- Patrz idioto jak ty wyglądasz - wydarł się na mnie.
- A mam to w dupie. Nara - pożegnałem się i wyszedłem z klubu. Było południe więc cholernie dużo osób znajdowało się na ulicach. Nagle wpadła na mnie jakaś dziewczyna.
- Sory - wymamrotała. - O hej Federico - dodała.
- A spadaj - machnąłem ręką i odwróciłem się.
- Fede? Dobrze się czujesz? - szła za mną
- Spieprzaj - krzyknąłem.
- Ej co ja ci zrobiłam? - zapytała
- Wal się dzi*** - podniosłem rękę chcąc ją uderzyć ale ktoś ją zatrzymał.
- Debilu ciebie nawet na 5 minut zostawić nie można - warknął Diego.
- Puść mnie - wyszarpałem się.
- Uspokój się - powiedział do mnie.
- Co mu jest? - zapytała blondynka
- No wiesz... on nieraz ma ataki agresji - wyjaśnił szybko.
- Agresji?! Fede - podeszła bliżej mnie.-Ty bierzesz narkotyki? - zapytała
- Czemu? - zdziwiłem się
- Bo ona ma ci to powiedzieć - dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Dobra ja idę. Cześć - pożegnałem się z nimi i odszedłem.
Dwa dni później.
- Fede wracaj do domu - rozkazał Diego.
- Nigdzie nie idę - zaprzeczyłem.
- Patrz idioto jak ty wyglądasz - wydarł się na mnie.
- A mam to w dupie. Nara - pożegnałem się i wyszedłem z klubu. Było południe więc cholernie dużo osób znajdowało się na ulicach. Nagle wpadła na mnie jakaś dziewczyna.
- Sory - wymamrotała. - O hej Federico - dodała.
- A spadaj - machnąłem ręką i odwróciłem się.
- Fede? Dobrze się czujesz? - szła za mną
- Spieprzaj - krzyknąłem.
- Ej co ja ci zrobiłam? - zapytała
- Wal się dzi*** - podniosłem rękę chcąc ją uderzyć ale ktoś ją zatrzymał.
- Debilu ciebie nawet na 5 minut zostawić nie można - warknął Diego.
- Puść mnie - wyszarpałem się.
- Uspokój się - powiedział do mnie.
- Co mu jest? - zapytała blondynka
- No wiesz... on nieraz ma ataki agresji - wyjaśnił szybko.
- Agresji?! Fede - podeszła bliżej mnie.-Ty bierzesz narkotyki? - zapytała
- A co cię to? - warknąłem a ona odruchowo się odsunęła do tyłu
- On bierze? - zapytała patrząc na mojego kumpla
- No... emm.. a skąd niby wiesz? - spytał
- Stąd, że jestem psychologiem - wyjaśniła.
- Ej a powiesz mi wreszcie jak się nazywasz? - zapytałem ją oschle
- Nie powiem ci - zaprzeczyła.
- To jak mam do ciebie mówić? Nieznajoma blond włosa piękność? - spojrzałem na nią wkurzony
- Jak już nie będziesz pod wpływem narkotyków wtedy pogadamy - chciała odejść ale czarnowłosy ją zatrzymał.
- Ej to gdzie ja mam go wziąć? - spojrzał na nią
- Nie wiem - wzruszyła ramionami.
- Dobranoc - położyłem się na ławkę i momentalnie zasnąłem.
Kilka godzin później.
Nagle zacząłem się budzić. Usiadłem i rozejrzałem się po pokoju. Nie jestem u siebie ani u Diego w domu. Co się stało? Gdzie ja jestem?
- Wreszcie się obudziłeś - usłyszałem kogoś za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem przyjaciółkę Leona.
- Gdzie ja jestem? - zdziwiłem się
- U mnie. Twój kumpel mnie poprosił żebym cię wzięła aż się nie obudzisz - odpowiedziała siadając koło mnie na kanapie. - Masz - podała mi kubek z herbatą.
- Dzięki - wymamrotałem. - Co się stało? - zapytałem pijąc herbatę
- Nie pamiętasz? - spojrzała na mnie a ja pokręciłem głową - No więc spotkałam cię na ulicy. I nie uwierzysz. Wiesz co się dowiedziałam? Że bierzesz narkotyki. Dlaczego? - zapytała
- Nie ważne - bąknąłem.
- Twój kumpel powiedział, że masz ataki agresji a ja od razu wiedziałam od czego to jest. A w ogóle to gdyby nie on to byś mnie uderzył - ostatnie zdanie wyszeptała a ja zakrztusiłem się napojem.
- Że co? - zapytałem
- Tak i jeszcze nazwałeś mnie dzi*** - dodała ze spuszczoną głową.
- Słuchaj ja.. ja cię na serio przepraszam - przyznałem patrząc na nią.
- Nie ważne - szepnęła.
- Właśnie, że ważne. Ja nigdy się tak nie zachowywałem. Nie próbowałem nikogo uderzyć nawet nikogo nie przezwałem wiedząc, że taki nie jest - wyjaśniłem.
- Jedyne czego nie mogę zrozumieć to dlaczego bierzesz narkotyki - spojrzała na mnie pytająco.
- W wieku 8 lat straciłem rodziców i rodzeństwo i trafiłem do domu dziecka. Odkąd skończyłem 15 lat wymykałem się stamtąd bo miałem dosyć tego miejsca. Wtedy też zacząłem brać, pić i palić. Później już byłem od tego uzależniony - wyznałem jej.
- Przecież możesz z tym skończyć - powiedziała.
- Nie dam rady.
- Wiesz co? Pomogę ci - postanowiła.
- Nie chcę żadnej pomocy - zaprzeczyłem.
- Proszę cię. Dasz sobie pomóc? - zapytała zbliżając się do mnie i lekko dotykając mojego policzka
- A co mi to da? - spytałem
- Pomogę ci uwolnić się od nałogu. Tylko muszę wiedzieć czy tego chcesz - rzekła.
- Zgoda - szepnąłem.
- Ludmiła - usłyszałem jej głos.
- Co? - zdziwiłem się
- Mam na imię Ludmiła - zaśmiała się. - Właśnie wiesz co jeszcze powiedziałeś?
- Co?
- Że będziesz mnie nazywał nieznajoma blond włosa piękność - odpowiedziała.
- Za to też sory - uśmiechnąłem się.
- Dobra. Lepiej żebyś już szedł. Zaraz będzie u mnie przyjaciółka - stwierdziła wstając z miejsca.
- Dzięki - wstałem i ją przytuliłem.
- Nie ma sprawy. Masz - wsadziła mi kartkę do tylnej kieszeni spodni.
- Co to? - zdziwiłem się
- Zobacz dopiero w domu - poprosiła a ja się uśmiechnąłem i wyszedłem. Ruszyłem w stronę swojego mieszkania. Po drodze wpadłem na Leona.
- O siema - przywitał się.
- Hej - odparłem.
- Co tam? Gdzie byłeś? - zapytał
- A nigdzie. Przejść się - skłamałem.
- Dobra - bąknął.
- Lecę. Cześć - odszedłem szybko od kuzyna.
- Narka - usłyszałem jeszcze. Kiedy byłem już w mieszkaniu od razu wyciągnąłem karteczkę od Ludmiły. Był tam numer telefonu. Uśmiechnąłem się lekko. Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
- Halo? - odebrałem
- Żyjesz jeszcze? - zaśmiał się Diego
- Ale śmieszne wiesz - odparłem sarkastycznie.
- Co robisz? - zapytał
- Dopiero wróciłem do domu - odpowiedziałem.
- Aha. A wyskoczysz na imprezę? - spytał
- Nie dzisiaj już nie mam siły - westchnąłem.
- Dobra. Cześć - rozłączył się
- On bierze? - zapytała patrząc na mojego kumpla
- No... emm.. a skąd niby wiesz? - spytał
- Stąd, że jestem psychologiem - wyjaśniła.
- Ej a powiesz mi wreszcie jak się nazywasz? - zapytałem ją oschle
- Nie powiem ci - zaprzeczyła.
- To jak mam do ciebie mówić? Nieznajoma blond włosa piękność? - spojrzałem na nią wkurzony
- Jak już nie będziesz pod wpływem narkotyków wtedy pogadamy - chciała odejść ale czarnowłosy ją zatrzymał.
- Ej to gdzie ja mam go wziąć? - spojrzał na nią
- Nie wiem - wzruszyła ramionami.
- Dobranoc - położyłem się na ławkę i momentalnie zasnąłem.
Kilka godzin później.
Nagle zacząłem się budzić. Usiadłem i rozejrzałem się po pokoju. Nie jestem u siebie ani u Diego w domu. Co się stało? Gdzie ja jestem?
- Wreszcie się obudziłeś - usłyszałem kogoś za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem przyjaciółkę Leona.
- Gdzie ja jestem? - zdziwiłem się
- U mnie. Twój kumpel mnie poprosił żebym cię wzięła aż się nie obudzisz - odpowiedziała siadając koło mnie na kanapie. - Masz - podała mi kubek z herbatą.
- Dzięki - wymamrotałem. - Co się stało? - zapytałem pijąc herbatę
- Nie pamiętasz? - spojrzała na mnie a ja pokręciłem głową - No więc spotkałam cię na ulicy. I nie uwierzysz. Wiesz co się dowiedziałam? Że bierzesz narkotyki. Dlaczego? - zapytała
- Nie ważne - bąknąłem.
- Twój kumpel powiedział, że masz ataki agresji a ja od razu wiedziałam od czego to jest. A w ogóle to gdyby nie on to byś mnie uderzył - ostatnie zdanie wyszeptała a ja zakrztusiłem się napojem.
- Że co? - zapytałem
- Tak i jeszcze nazwałeś mnie dzi*** - dodała ze spuszczoną głową.
- Słuchaj ja.. ja cię na serio przepraszam - przyznałem patrząc na nią.
- Nie ważne - szepnęła.
- Właśnie, że ważne. Ja nigdy się tak nie zachowywałem. Nie próbowałem nikogo uderzyć nawet nikogo nie przezwałem wiedząc, że taki nie jest - wyjaśniłem.
- Jedyne czego nie mogę zrozumieć to dlaczego bierzesz narkotyki - spojrzała na mnie pytająco.
- W wieku 8 lat straciłem rodziców i rodzeństwo i trafiłem do domu dziecka. Odkąd skończyłem 15 lat wymykałem się stamtąd bo miałem dosyć tego miejsca. Wtedy też zacząłem brać, pić i palić. Później już byłem od tego uzależniony - wyznałem jej.
- Przecież możesz z tym skończyć - powiedziała.
- Nie dam rady.
- Wiesz co? Pomogę ci - postanowiła.
- Nie chcę żadnej pomocy - zaprzeczyłem.
- Proszę cię. Dasz sobie pomóc? - zapytała zbliżając się do mnie i lekko dotykając mojego policzka
- A co mi to da? - spytałem
- Pomogę ci uwolnić się od nałogu. Tylko muszę wiedzieć czy tego chcesz - rzekła.
- Zgoda - szepnąłem.
- Ludmiła - usłyszałem jej głos.
- Co? - zdziwiłem się
- Mam na imię Ludmiła - zaśmiała się. - Właśnie wiesz co jeszcze powiedziałeś?
- Co?
- Że będziesz mnie nazywał nieznajoma blond włosa piękność - odpowiedziała.
- Za to też sory - uśmiechnąłem się.
- Dobra. Lepiej żebyś już szedł. Zaraz będzie u mnie przyjaciółka - stwierdziła wstając z miejsca.
- Dzięki - wstałem i ją przytuliłem.
- Nie ma sprawy. Masz - wsadziła mi kartkę do tylnej kieszeni spodni.
- Co to? - zdziwiłem się
- Zobacz dopiero w domu - poprosiła a ja się uśmiechnąłem i wyszedłem. Ruszyłem w stronę swojego mieszkania. Po drodze wpadłem na Leona.
- O siema - przywitał się.
- Hej - odparłem.
- Co tam? Gdzie byłeś? - zapytał
- A nigdzie. Przejść się - skłamałem.
- Dobra - bąknął.
- Lecę. Cześć - odszedłem szybko od kuzyna.
- Narka - usłyszałem jeszcze. Kiedy byłem już w mieszkaniu od razu wyciągnąłem karteczkę od Ludmiły. Był tam numer telefonu. Uśmiechnąłem się lekko. Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
- Halo? - odebrałem
- Żyjesz jeszcze? - zaśmiał się Diego
- Ale śmieszne wiesz - odparłem sarkastycznie.
- Co robisz? - zapytał
- Dopiero wróciłem do domu - odpowiedziałem.
- Aha. A wyskoczysz na imprezę? - spytał
- Nie dzisiaj już nie mam siły - westchnąłem.
- Dobra. Cześć - rozłączył się
Diego bohater :D Noo, wreszcie Lu zdradziła swoje imię :3 Nieznajoma blond włosa piękność, hahaha :D <3
OdpowiedzUsuńDiego bohater :D Noo, wreszcie Lu zdradziła swoje imię :3 Nieznajoma blond włosa piękność, hahaha :D <3
OdpowiedzUsuńCzyżby szykował się jakiś związek? :DD Już nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuń