sobota, 18 lipca 2015

One Shot "Listy niosące śmierć"

WAŻNE!!! PROSZĘ, PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!

♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Violetta wychodziła właśnie do szkoły. Była zdenerwowana bo miała dzisiaj ważny sprawdzian z historii. Uczyła się prawie całą noc. Nie była do końca przekonana czy wszystko umie idealnie ale miała nadzieję, że ze swoją wiedzą dostanie dobrą ocenę.
Nie była wzorową uczennicą ale nauka nie sprawiała jej większych kłopotów…
Właśnie wychodziła z klatki gdy wpadła na staruszkę stojąca przy skrzynce pocztowej. Staruszce wyleciały wszystkie listy z ręki u upadły na ziemię.
- Mogła by pani trochę uważać? – Warknęła dziewczyna.
- Pomogłabyś mi to podnieść? – Staruszka próbowała się schylić po listy ale szybko wyprostowała się chwytając za tył pleców. Violetta spojrzała na nią niewzruszona.
- Przykro mi ale się spieszę – Powiedziała i poszła swoją drogą. Staruszka stała i patrzyła aż dziewczyna nie znikła za rogiem ulicy.
Vilu szybko zapomniała o całym zdarzeniu. Nie to było teraz dla niej ważne. Ważny był sprawdzian, który musiała napisać. Wolała nie wiedzieć co się stanie jak go nie zda. Zostanie kolejny rok w drugiej klasie. Rodzice chyba ją zabiją. Właśnie wchodziła na pasy, gdy przed nią z piskiem opon zahamował jakiś samochód. Dziewczyna podskoczyła ze strachu. Ze samochodu wyszedł mężczyzna.
- Przepraszam. Nie zobaczyłem jak wchodzisz na pasy – Violetta kiwnęła niewzruszona głową i poszła dalej.
Nareszcie doszła na szkoły. Wbiegła po schodach i udała się do swojej szafki. Wykręciła numerek i otworzyła drzwiczki. Wtedy na jej głowę wysypała się sterta kopert. Wszystkie koperty miały wypisaną godzinę 13:00. Przez chwilę Vilu wystraszyła się ale po chwili doszła do wniosku, że ktoś zrobił sobie z niej kawał.
Pobiegła pustym korytarzem do klasy. Zdziwiło ją to, że na korytarzu nikogo nie ma i wtedy dotarło do niej. Spóźniła się! Nauczyciel ją zabije. Obleje ostatni test i to koniec z nią! Otworzyła drzwi klasy i weszła do środka. Wtedy oczy całej klasy zwróciły się w jej kierunku.
- Przepraszam za spóźnienie – Powiedziała podchodząc do biurka nauczyciela – Francesca…
- Nic się nie stało Violetto… Możesz pisać poprawkę – Spojrzała na nauczyciela i uśmiechnęła się.
- O której godzinie?
- Bądź tutaj o 13.oo – Gdy usłyszała tę godzinę ciarki przeszły jej po plecach. Co się z nią działo? To ta cała sytuacja z pewnością wytrącała ją z rytmu. Najpierw ta staruszka a potem o mało co nie potrącił jej samochód a teraz spóźniła się. Ale mogła pisać poprawkę o 13.oo… Która była teraz? Spojrzała na zegarek… Dochodziła 9.oo… Będzie mogła jeszcze się douczyć a przy okazji popytać klasy co było na teście. Takie małe oszustwa nie zaszkodzą.
Nareszcie przerwa.
Poszła na stołówkę spotkać wszystkich znajomych ale przy stoliku nie było nikogo. Podeszła do stolika i usiadła rozglądając się na boki. Wszyscy siedzieli w milczeniu. Dziwny dzień, pomyślała. Zawsze w stołówce panował ogromny hałas a teraz? Nikt nie szepnął, nikt się nie odezwał. Może to jakieś święto a ona o tym zapomniała? Ciszę przerwał dzwonek. Wszyscy wstali i poszli na lekcje. Tylko Violetta siedziała i patrzyła się przed siebie. Czy świat nagle zwariował? Co się działo? Wstała i zasunęła krzesło za sobą. Gdy miała wychodzić nagle usłyszała ogromny huk. Obróciła się i wtedy zobaczyła, że na miejsce gdzie przed chwilą siedziała spadł metalowy klosz lampy. Spojrzała przerażona. Przecież ona tam przed chwilą siedziała! Otarła czoło. Całe szczęście, że klosz nie spadł na nią.
Poszła do klasy. Gdy weszła matematyk nawet na nią nie spojrzał. Powiedział tylko nie odrywając wzroku z tablicy.
- Usiądź. Nic się nie stało. Spóźniłaś się tylko minutę – Violetta poszła do ławki.
Nogi zamieniły jej się w watę. Była przerażona wszystkimi wydarzeniami. Kompletnie nie wiedziała co się do koła niej działo. Wyjrzała przez okno i podskoczyła przerażona. Za oknem stała staruszka, której nie pomogła. Patrzała w jej kierunku. Vilu odwróciła wzrok a potem ostrożnie spojrzała ponownie. Nikogo tym razem tam nie było. Zdawało jej się to? Miała nadzieję, że tak.
Reszta lekcji i przerw przepłynęła bez problemów. O godzinie 12:50 poszła do sali historycznej na poprawki. Weszła do środka. Nauczyciel już siedział ale oprócz niej nikogo nie było. Widocznie tylko ona się spóźniła. I dobrze. Przynajmniej nikt jej nie będzie przeszkadzał. Usiadła.
- Zaczynasz pisać o 13:00 – I znowu ten dziwny dreszcz, gdy nauczyciel wypowiedział tą godzinę. Nauczyciel położył jej do góry nogami test na ławce. Violetta spojrzała na zegarek nad biurkiem. Za 3 minuty będzie 13:00 wtedy zacznie pisać. – Wybacz, muszę wyjść na chwilkę. Przypilnuje cię nowa nauczycielka biologii – Powiedział nauczyciel i wyszedł z klasy.
Po chwili do środka weszła starsza pani. Violetta wytrzeszczyła oczy. Znała tą staruszkę. Spotkała ją po drodze do szkoły. Starsza pani trzymała w ręce plik listów. Uśmiechnęła się do dziewczynki i usiadła za biurkiem. Nie odezwała się ani słowem. Violetta nie mogła wydusić ani jednego słowa z siebie. Spojrzała na zegarek. 13:00. Odwróciła test ale starsza pani za biurkiem nie dawała jej się skupić. Zapomniała wszystkiego. Wtedy staruszka wstała i podeszła do niej.
 - Zapomniałaś wszystkiego? Dlaczego nie piszesz? Czyżby cię coś gryzło? – Uśmiechnęła się – Pomóc Ci w czymś może? – Wtedy ostatnią rzeczą jaką Violetta zobaczyła były rozsypane na ziemi listy.
Następnego dnia w szkole aż roiło się od policji. Co się stało? Jedna ze sprzątaczek znalazła dziewczynę w schowku na miotły. Jej gardło było podcięte a w szparę po przecięciu włożono list na którym ktoś napisał „Godz. 13:00”. Oczy nadal były otwarte i wpatrywały się w tłum. Ale spoglądały tylko na jedną stająca tam osobę. Na starszą kobietę, która trzymała w ręce listy...
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

Hej Hej Hej :)
Tak, to znowu ja :)
Ostatnio myślałam nad tym, że
Wy w tak krótkim czasie osiągnęliście tak wiele.
Ja też dużo osiągnęłam, ten blog to mój największy sukes.
Więc do czego zmierzam.
A więc, chodzi mi o to, że np. jakaś blogerka dopiero zaczyna, a
tyle osób już ją zaczęło czyta, obserwować jej bloga, zy po prostu komentować.
Chciałabym tym osobom pogratulować.
Te osoby wiedzą o kim mówię.
Lecz nie to było tą ważną notką.
Chciałabym, powiedzieć, że ten One Shot nie jest mój.
Znalazłam go w internecie i przerobiłam trochę zmieniając odrobinkę treść,
bohaterów czy poprawiając błędy.
Życzę wam miłych wakacji (taaaa, życzenia troche opóźnione,
ale są xd) i przypominam o konkursie :D

Lusia ♥






poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 8 "Majinową hejbatkę"

Hej, dzisiaj robię notkę na początku rozdziału. Po pierwsze przepraszam was, że rozdział dopiero teraz, miał być wcześniej ale najpierw nie miałam weny a potem nie miałam internetu. Bardzo chciałabym podziękować Ludmili Ferro i Stelli Pasquarelli, bo bez nich ten rozdział w ogóle by nie powstał. Jeżeli się choć troszkę cieszycie z rozdziału to bądźcie im tak trochę wdzięczni :) A teraz zapraszam do rozdziału...


                             ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

- Uciekłam tak ponieważ w ten sposób mówili na mnie rodzice, a kiedy ty tak na mnie powiedziałeś…
- A kiedy ja tak do ciebie powiedziałem to ty sobie o niech przypomniałaś.- dokończyłem jej wypowiedź.
- Dokładnie.
- Jeśli nie chcesz żebym tak do ciebie mówił to powiedz.
- Nie, w twoim wykonaniu to słodkie.
- Dobra, w takim razie co powiesz na film?
- Ok.
- Komedia, przygodowy, horror, dramat czy science fiction?
- Horror.
- A czy moja dama nie będzie się bała?
- Przy tobie nie mam się czego bać.
- Skąd niby to wiesz?
- Bo wiem, że ty nigdy byś mnie nie skrzywdził. Kocham cię, ty moja żelowa grzyweczko.
- Ja ciebie też ty, moja królewno.

Ludmiła

- Ja ciebie też ty moja królewno.- powiedział
Nawet nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo wpił się w moje usta. Na początku byłam zaskoczona ale oddałam pocałunek.
- To jaki horror oglądamy?
- Mam ich dużo ale tych najfajniejszych jest tylko dwa.
- Tak? Jakie?
- „Lustra” i „Anabell”
- „Lustra”
- Ok.
- To ja idę po popcorn i picie a ty włączaj już film ok?
- Jasne.
Poszłam do kuchni, żeby zrobić popcorn. Kiedy już się robił w mikrofali ja poszłam na chwilkę do Federico.
- Fede, co chcesz do picia?
- Majinową hejbatkę (malinową herbatkę)- mówiąc to zrobił strasznie słodką minkę
- Oczywiście Feduś- mówiąc to posłałam mu buziaka i wróciłam do kuchni.
Zrobiłam dwie malinowe herbaty i położyłam je na tacy, następnie poszłam po popcorn, wsypałam do miski i również odstawiłam na tacę. Kiedy wszystko było gotowe poszłam z tacą do salonu gdzie czekał już na mnie Federico. Usiadłam obok.
- Gotowa?
- Chyba tak. - Westchnęłam wtulając się w tors bruneta.
Federico włączył film, a ja w głębi duszy modliłam się, żeby obyło się bez krwawych elementów. Co ja wygaduję?! Już do reszty oszalałam, to bardziej niż niemożliwe. Usłyszałam pierwsze dźwięki dobiegające z telewizora. Przeszły mnie zimne dreszcze. Fede chyba to wyczuł, bo objął mnie mocniej.
- Cały czas tu jestem. - Szepnął do mojego ucha.
Spojrzałam mu w oczy, aby upewnić się, że jest tuż obok i spojrzałam na ekran. Już na samym początku ogarnął mnie niepokój. Wiedziałam, ze Federico mnie ochroni, nawet przed zwykłym telewizorem, starałam się uspokoić. Jednak, kiedy mój umysł wyobraził sobie najgorszy z możliwych scenariuszy. Napięłam się cała i tylko wyczekiwałam, żeby jak najszybciej zareagować i schować twarz w koszulce Federico.
- Zaraz się coś stanie? - Zaczęłam panikować. - Ktoś kogoś zabije? Fede? No powiedz. - Jęknęłam.
- Spokojnie, nie nakręcaj się aż tak.
- Dobrze, już jestem spokojna. Opanowana. Wcale mnie to nie rusza. - Mówiłam pod nosem.
- Na pewno chcesz to oglądać?
- A co? Bardzo straszny? - Wyprostowałam się, jak struna.
- Widzę, że trochę się jednak boisz, mhm?
- Niby czego? Przecież nic czerwonego się jeszcze nie polało.
- Okey, oglądajmy dalej, tak?
Nie odpowiedziałam. Przywarłam plecami do torsu chłopaka, próbując się rozluźnić. Kiedy po dłuższym czasie mi się to udało, coś musiało pójść nie tak. Nagle rozpętała się wielka burza z piorunami. W jednej chwili w filmie otwierają się drzwi, to u nas dzieje się tak samo. Przerażona patrzę na Federa i jeszcze mocniej wtulam się w jego tors, ale ten mnie próbuje uspokoić tak jakby nigdy nic.
- Ludmi, wszystko jest ok. To nic, pewnie nie domknęliśmy drzwi i teraz jak zawiał wiatr to się otworzyły. Może jednak nie chcesz tego oglądać?
- A zrobiłbyś to dla mnie?
- jasne, ja i tak go już oglądałem.
- To czemu nic nie powiedziałeś, moglibyśmy obejrzeć coś innego.
- Bo widziałem wszystkie inne twoje horrory i ten był najmniej straszny więc wybrałem ten, żebyś się najmniej bała.- powiedział to z taką troską jakiej nigdy nie słyszałam.
- Jesteś kochany- powiedziałam, po czym złączyłam nasze usta w pocałunku.
- To co teraz robimy? 
- Nie wiem jak ty, ale ja na pewno nie mam zamiaru oglądać żadnego horroru.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jak ty nie to i ja.
- No to co robimy?
- Może porobimy zdjęcia? Wiem, że to trochę późna pora ale nudzi mi się.- powiedziałam na co Fede tylko potaknął głową
W końcu zaczęliśmy robić sobie różne zdjęcia w różnych strojach (Fede miał w razie czego).


 




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
 Kiedy znudziło nam się robienie zdjęć, poszłam po laptopa i zgrałam na niego wszystkie zdjęcia po czym je wydrukowałam. Gotowe zdjęcia, razem z Fede powkładaliśmy do albumu na zdjęcia:
- Ludmi, kiedy ty go kupiłaś?
- Nie kupiłam, dostałam go od Naty przed wyjazdem na studia.
- I po mimo tego co w tamtym czasie się stało, ty go nadal trzymałaś?
- Tak, to był prezent od mojej przyjaciółki, nie mogłam go wyrzucić, a poza tym zawsze mogłam wyobrażać sobie nas jako parę, ale teraz nie muszę już niczego sobie wymyślać.- powiedziałam i pocałowałam Fede w policzek.
- Jestem już zmęczona idziemy spać? A tak w ogóle która godzina?
- Jest...03:35...
- Chwila... CO?!
- Może serio chodźmy spać.
- Dobra, chodź do mojego pokoju.
- Ok.
- To ja idę do łazienki się przebrać w piżamkę tylko wezmę ją z szafy oki?
- Dobra to ja tu poczekam i pooglądam nasze zdjęcia.
Chciałam wziąć piżamę, ale gdy otworzyłam szafę... 


Followers