piątek, 1 maja 2015

Rozdział 3 "Kłótnia"

wa tygodnie później.
Ludmiła
Od dwóch tygodni pomagam Federico ale za bardzo nie widzę poprawy.
- Musisz wiedzieć, że tego chcesz. Nie robisz to dla mnie, dla Leona czy dla kogoś innego. Robisz to tylko i wyłącznie dla siebie - mówię mu to po raz setny.
- Ja to wiem - przyznał.
- Mam nadzieję, że wreszcie zobaczę poprawę - powiedziałam. - Dobra na dzisiaj koniec. Przyjdź jutro o 16 - dodałam.
- Ok. Pa - wyszedł z mojego domu. Poszłam do swojego pokoju. Było już po 21 więc postanowiłam się iść wykąpać. Tak też zrobiłam. Po tym ubrałam piżamę i się położyłam. Nie bardzo mogłam spać bo myślałam. A o kim? O Federico. Jest strasznie słodki, przystojny i w ogóle ale.. te jego wady... Podobno kocha się człowieka i za zalety i za wady. Jednak on ma takie wady, których nie da rady zaakceptować. Po długich namysłach wreszcie zasnęłam. Rano obudziłam się o 8. Ciocia i wujek trzy dni temu wyjechali na dwa tygodnie razem z Tini do mamy wujka. Tak więc przez dwa tygodnie mam wolny dom. Zeszłam na dół i nastawiłam wodę na kawę. Zrobiłam sobie od razu kanapki. Zjadłam śniadanie i wypiłam kawę po czym poszłam na górę. Ubrałam to:
Wyszłam z domu zamykając go na klucz i skierowałam się do Resto.
- Hej Luca - przywitałam się z bratem przyjaciółki.
- Cześć Lu. Reszta jest w sali prób - uśmiechnął się.
- Dzięki - odwzajemniłam gest i poszłam do przyjaciół. - Hej miśki - zawołałam.
- Hej - krzyknęli.
- Co śpiewacie? - zaciekawiłam się
- Nic przyszliśmy tu pogadać bo tam nie było nawet jak - odpowiedziała Natalia.
- Aha. Więc o czym gadacie? - zaśmiałam się a oni ze mną
- O wszystkim - Marco wzruszył ramionami.
- A właśnie Lu ja miałem się coś ciebie zapytać - Leon wstał i do mnie podszedł. - Nie widziałaś dzisiaj Federa? Od rana nie mam z nim kontaktu - stwierdził.
- Nie. Widziałam się z nim wczoraj ale dzisiaj jeszcze nie. O 15 ma do mnie przyjść bo jesteśmy umówieni - odpowiedziałam. - Ale czekaj od rana nie masz z nim kontaktu? - zapytałam
- Tak właściwie od wczoraj wieczorem - poprawił się kiedy usiedliśmy koło reszty a ja na niego spojrzałam.
- Czyli nie odbiera telefonu tak? - upewniałam się a on pokiwał głową - Dobra - wstałam z kanapy i wyciągnęłam telefon z torebki. Wybrałam szybko numer przyjaciela i do niego zadzwoniłam. Czekałam kilka sekund ale odezwała się sekretarka. - Nic. Sekretarka - odparłam.
- Chodzi o Fede? - spytała Viola a my pokiwaliśmy głowami
- Co robimy? - Cami zmieniła temat
- Nie wiem jak wy ale ja zabieram moją Natalkę do kina a później na spacer więc... pa - Maxi wyszedł z sali ciągnąc za sobą swoją dziewczynę.
- No tak my też idziemy na randkę. Ciao - Marcesca nam pomachała i wyszła.
- Dobra idę bo miałem posprzątać pokój ale się wymknąłem. Mama mnie zabije - Andres się zaśmiał po czym wyszedł.
- Ja i Broduey też idziemy. Jego rodzice mnie zaprosili na obiad a muszę się jeszcze przygotować - uśmiechnęła się Camila.
- Przecież ty zawsze wyglądasz ślicznie - westchnął Brazylijczyk ale ona nie słuchała tylko pocałowała mnie i Violę w policzki i wyszła razem z nim.
- To co? Idziemy do parku? - zapytałam patrząc na Leonettę
- Jasne - wstaliśmy i wyszliśmy. Po drodze cały czas rozmawialiśmy.
- Od razu tutaj poczekam na Federico bo ma tu być za jakąś godzinę - przyznałam.
- I co? Lepiej z nim? - zapytał Leon
- Trochę - westchnęłam cicho. Przez godzinę chodziliśmy po parku i gadaliśmy. Wreszcie Viola i Leon poszli do jego domu a ja zostałam aby poczekać na przyjaciela. Minęło pół godziny a on nie przyszedł. Czekałam następne pół godziny i nadal nic.
- Słońce - podeszły do mnie dziewczyny a chłopaki za nimi. - Idziesz z nami na dyskotekę? - zapytała Francesca
- Jasne - poszliśmy do jakiegoś klubu.
- A gdzie Fede? Podobno byliście umówieni - stwierdziła Violetta.
- Podobno. Nie przyszedł - odpowiedziałam. Kiedy byliśmy w klubie zauważyłam coś a raczej kogoś. - Leon - szturchnęłam przyjaciela.
- Co? - zapytał a ja pokazałam na drugą stronę sali
- Nie wierzę. Dwa tygodnie poszły na nic - wkurzona przecisnęłam się przez ludzi i podeszłam do chłopaka. - Dobrze się bawisz? - zapytałam stając za nim
- Co? - odwrócił się i mnie zobaczył - Oo... hej Ludmi - podrapał się po głowie. Od razu się odwróciłam i wyszłam z budynku. - Ludmiła stój - usłyszałam za sobą ale nie zwalniałam. Wręcz przeciwnie przyśpieszyłam. - Ludmiła zaczekaj proszę - złapał mnie za rękę a ja się odwróciłam i uderzyłam go otwartą dłonią w twarz.
- Jesteś okropny - stwierdziłam.
- Daj mi wytłumaczyć - poprosił.
- Nie. Słuchaj ja zgodziłam się aby ci pomóc. Przez dwa tygodnie cały czas jaki miałam wolny poświęcałam tobie. Dzisiaj mieliśmy się spotkać znowu półtorej godziny temu ale ty mnie wystawiłeś. Teraz widzę cię w jakimś klubie z tym ohydnym czymś w ręce - mówiłam patrząc na niego. - Widzę, że moje starania poszły na marne - odwróciłam się i odeszłam od niego.
- Lu - krzyknął ale mu przerwałam.
- Nie nazywaj mnie tak. Przyjaciele mogą tak do mnie mówić ale... ty nim już nie jesteś - szybko poszłam do domu. Pobiegłam na górę wcześniej zamykając drzwi na klucz aby nikt nie wszedł. W pokoju rzuciłam się na łóżko i zaczęłam myśleć. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja na prawdę chciałam mu pomóc. Zależy mi na nim i chciałam aby przestał brać narkotyki. Widocznie on tego nie chciał. Zrobił to abym się odczepiła. Po kilku minutowym myśleniu zasnęłam. Obudziłam się kilka godzin później kiedy zadzwonił dzwonek. Zeszłam na dół aby je otworzyć. Stała tam Viola z Leonem.
- Co się stało? - zapytali oboje
- Nic takiego - odparłam. - Wiecie co? Jestem trochę zmęczona lepiej już idźcie - dodałam. Nie chciałam być nie miła ale chcę obyć sama.
- No dobrze. Widzimy się jutro - Viola pocałowała mój jeden policzek a Leon drugi po czym wyszli. Wróciłam na górę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam piżamę. Położyłam się na łóżku ale nie mogłam zasnąć. Moje myśli krążyły wokół jednego imienia. Federico. Ludmi zapomnij o nim. Wystawił cię i okłamał. W końcu zasnęłam.
Następny dzień.
Kiedy się obudziłam była już godzina 10. Przetarłam oczy a na moich dłoniach został czarny ślad po tuszu. No tak zapomniałam zmyć makijaż. Szybko się ogarnęłam i ubrałam to:
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Kiedy jadłam zadzwonił dzwonek. Poszłam szybko aby otworzyć.
- Dzień dobry panna Ludmiła Ferro? - zapytał listonosz
- Tak to ja - potwierdziłam.
- Proszę podpisać tutaj i tu - pokazał mi właściwe miejsca po czym wręczył jakąś kopertę.
- Dziękuje do widzenia - zamknęłam za nim drzwi. Wróciłam do kuchni i otworzyłam dość dużą kopertę. Zaczęłam czytać. Nie wierzę! Dostałam się na studia psychologiczne w... Hiszpanii. To moja radość się skończyła. Schowałam list do torebki i wyszłam z domu najpierw go zamykając. Umówiłam się resztą w Resto więc się tam udałam.
- Cześć Lu - krzyknęli z uśmiechami.
- Hej - powiedziałam tylko tyle.
- Co jest? - zapytała Fran
- A niby czemu pytasz? - zdziwiłam się
- Bo widać - wzruszyła ramionami Camila.
- Bo ja... dostałam się na studia psychologiczne - powiedziałam im.
- Fajnie i ty się nie cieszysz? - zapytał Leon
- Cieszę ale... te studia są w Hiszpanii. Jeśli chcę studiować musiałabym was zostawić - usiadłam na krześle. Nikt się przez chwilę nie odzywał.
- Uważam, że powinnaś jechać - odezwała się wreszcie Viola.
- Co? - spojrzałam na nią
- Bo... chciałaś się gdzieś jeszcze dostać. A to jest wielka szansa dla ciebie. Przecież będziemy codziennie gadać - wyznała.
- Ale ja chciałabym was mieć na co dzień - przyznałam.
- Też tak chcemy ale Viola ma rację. Lu to dla ciebie wielka szansa - Marco poparł brunetkę.
- No dobrze - westchnęłam.
- Kiedy wyjeżdżasz? - zapytała Natalia
- Za miesiąc - odpowiedziałam.
- No to mamy jeszcze miesiąc czasu. To bardzo dużo - zaśmiał się Maxi.
- Macie rację. Po za tym nie zostanę tam na zawsze. Wrócę jak tylko zakończę szkołę - stwierdziłam z uśmiechem. Do końca dnia bawiliśmy się świetnie. Zupełnie zapomniałam o wczorajszym dniu... aż do wieczora. Szliśmy po parku śmiejąc się kiedy nagle podbiegł do nas Federico a za nim Diego.
- Ludmiła pogadaj ze mną no - poprosił mnie.
- Nie - zaprzeczyłam i go wyminęłam.
- Ale proszę cię - szedł za mną.
- Diego weź go ode mnie - spojrzałam na czarnowłosego.
- Chciałem go zatrzymać - wzruszył ramionami.
- Fede chodź pogadać - Leon pociągnął go w inną stronę.
- Słuchaj ja go wczoraj wyciągnąłem na tą imprezę - przyznał się Diego.
- Że co? Najpierw mi mówisz, że chcesz abym mu pomogła a teraz odwalasz takie coś tak? Oboje jesteście siebie warci. Debile - podniosłam głos i poszłam do domu zostawiając moją paczkę w parku.





4 komentarze:

  1. Fajnie, że dodałaś te wszystkie rozdziały. Ja ci wierze, że to twój blog. Kiedyś miałam podobną sytuację, że "koleżanka" kradła moje historie. Co do rozdziału, jest zarąbisty !

    OdpowiedzUsuń
  2. Thx. Dodałam posta z info na ten temat...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojj Fede, debilu, po co było słuchać Diego? Oby Lu mu wybaczyła <3 Rodział świetny *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojj Fede, debilu, po co było słuchać Diego? Oby Lu mu wybaczyła <3 Rodział świetny *-*

    OdpowiedzUsuń

Followers