piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 7 "Plan"

 Ludmiła
- Lu, opowiedz nam o tym planie-powiedziała Viola
- Dobra ale nie tu. Tutaj ściany mają uszy.
Wszyscy razem poszliśmy do Lary, ani Naty ani Maxi nie wiedzą  gdzie tak dokładnie mieszka.
- Dobra chodźcie do salonu, tam Ludmi opowie nam o tym planie.
- OK.-wszyscy się z nią zgodziliśmy.
- Dobra więc plan jest taki...
- Świetny plan Lu, jak  ty go wymyśliłaś?
- No...bo kiedy oni się tak zawsze kłócili to nagle  pomyślałam, że kiedyś mogliby się tak strasznie pokłócić jak dziś, to trzeba będzie ich pogodzić.
- Serio?!?!?!?!
- No tak.
- Przecież Ludmi zawsze mysli o wszystkim.-powiedział Leon
- Dokładnie- przytaknęła mu Cami
- Dobra skończcie mnie chwalić i od kiedy zaczynamy plan?
- Możemy od jutra.-powiedział Fede
- Świetny pomysł.
- Dobra my lecimy .- powiedzieli Leon i Viola
- My też- powiedzieliśmy z Fede

Wracając do domu cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Fede odprowadził mnie do domu i już miał iść ale go zawołałam.
- Fede!
- Tak Lu?
- Na pewno nie możesz zostać?- zapytałam słodkim głosikiem
- A chcesz żebym został?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem
- Hmmmm... może tak może nie...
- Ludmi, a czy są twoi wujkowie?
- Nie, pojechali gdzieś z Tini i wrócą jutro a co?
Nie dostałam już odpowiedzi tylko poczułam  jak Fede wpija się w moje usta.

                                                                    Federico


Kiedy usłyszałem, że nie ma nikogo w domu, od razu wpiłem się w jej malinowe usta. Na początku była zdziwiona ale oddała pocałunek. Całowaliśmy się długo, oderwaliśmy się od siebie dopiero po 10 minutach kiedy zabrakło nam powietrza.
- Fede, co to było?
- Pocałunek, a co?- zapytałem niewinnie
- No dobra, to chcesz zostać czy nie?- zapytała Lusia robiąc minkę zbitego psiaka
-  Z tobą zawsze
Weszliśmy do domu. Dopiero teraz zauważyłem, że cały czas staliśmy w drzwiach. Bardzo ładnie się tutaj urządzili. Jets tutaj przestronnie ale przytulnie.
- Fede, czy ty mnie słuchasz?
- Tak, tak- odpowiedziałem bez namysłu
- Naprawdę? To co teraz powedziałam?
- Zapytałaś się mnie co powiedziałaś.
- Nie o to mi chodziło!- powiedziała poddenerwowana
- No Lusiu, nie denerwuj się tak...
- Lusiu?!- zapytała ze łzami w oczach i uciekła na górę.
Szybko pobiegłem za nią. Szukałem jej wszędzie. W jej pokoju, w sypialni jej  wujków i Tini  nawet na strychu. Nagle sobie przypomniałem, że jest jeszcze łazienka.  Szybko zbiegem ze strychu i pognałem w stronę łazienki. Kiedy już chciałem otworzyć drzwi usłyszałem jak Ludmi je zamyka na klucz.
- Ludmi otwórz, prosze
- Nie! Odejdź!
- Proszę! Nie odejdę póki mi tego nie wytłumaczysz!
Nagle drzwi się otwierają a zapłakana Ludmi się we mnie wtula. Przytuliłem ją jeszcze mocniej.
- Przepraszam...- powiedziała ledwo dosłyszalnie
- Ale za co?
- Za to, że tak uciekłam i ...Nie zdążyła dokonmczyć bo ją pocałowałem
- Zdecydowanie za dużo mówisz, a teraz powiesz o co ci chodziło?
- Tak, chodzi o to, że...

Followers